15 stycznia 2009

Niebianskie Tarasy 天台山 - Czesc 5 - Gora Czerwonej Twierdzy i Niebianska Jaskinia

Wczesniejsze czesci relacji znajduja sie tutaj:

Czesc 1 - Miasteczko i mistrz Zhiyi
Czesc 2 - Swiatynia Wysokiej Swiatlosci i skalista dolina
Czesc 3 - Taoistyczny Palac Tongbai i poszukiwacze niesmiertelnosci
Czesc 4 - Poezja Zimnej Gory

DZIEN 6:

Dzis mimo mocnego postanowienia rannej pobudki pospalismy do oporu - nawet budzik w komorce niewiele zdzialal. Ok. 10:00 zwleklismy sie z lozek, bez pospiechu obalilismy kawe, na dobry poczatek zjedlismy paczke "Katarzynek" i poszlismy od restauracji. W Tiantai w restauracjach (przynajmniej tych, ktore odwiedzilismy) nie ma kart dan, warzywa, ryby, mieso leza na polkach, pokazuje sie, co chcialoby sie zjesc i mowi, jak ma byc przygotowane, i kucharz gotuje zamowione potrawy. W hotelu jest podobnie, jest to utrudnienie dla niemiejscowych, bo kucharz gotuje na swoj sposob i ostateczny rezultat jest jego wlasna interpretacja raczej, niz tym, co naprawde chcial klient. W kazdym razie zamowienie zajmuje sporo czasu, szczegolnie dla nas, ktorzy na wyjazdach nie jedza miesa. W koncu podano nam zamowione danie, w tym makaron - w olbrzymich misach. W oczach Malej M pojawilo sie przerazenie, bo zwykle wymagamy, zeby wszystko zjadla, ale dzis jedna taka misa byla ponad sily nawet dla mnie - wielkiego milosnika makaronu.

Po sniadaniu poszlismy do autobusu - wyjscie z hotelu bylo jak wejscie do innego, nieziemskiego swiata. Padal drobny deszcz, bylo cieplo, cale otoczenie, gory, strumien, hotel - tonelo w oblokach i mglach. Do tego powietrze nasycone bylo doslownie oszalamiajacym aromatem kamforowcow. Lubimy deszcze, szczegolnie taki drobny wiosenny kapusniak, jaki padal dzis - i ktory zamienil caly swiat nie do poznania. Szlismy do autobusu kolo Swiatyni Czystego Panstwa 国清寺, tysiac-letniego mostu prowadzacego do niej, aleja po ktorej obu stronach rosna olbrzymie kamforowce liczace sobie nawet 1000 lat, obok w mglach majaczyla wysoka sylwetka 1500-letniej pagody 隋塔, wraznie bylo zupelnie inne, niz w poprzednich dniach, choc zalowalismy, ze dzien zaczelismy tak pozno. Poniewaz czasu mielismy niewiele, zdecydowalismy pojechac na Gore Czerwonej Twierdzy 赤城山, znajdujaca sie niedaleko od nas. Miejski autobus zawiozl nas pod sama brame, po pyskowce i nieudanej probie dania w lape kupilismy bilety i poszlismy aleja, ktora dalej wspinala sie stopniowo na gore.

Zdjecie: Schody prowadzace na Gore Czerwonej Twierdzy


Gora ma wysokosc zaledwie 338m, ale jak mowi chinskie powiedzenie "Gora staje sie slawna dzieki niesmiertelnym na niej zyjacym, a nie wysokosci" 山不在高有仙则名. Swa nazwe wziela stad, iz jej ksztalt przypomina zab muru obronnego; skala, ktora ja tworzy ma kolor ciemno-czerwony, szczegolnie widoczny w blasku wschodzacego slonca. "Czerwona Gora w Blasku Jutrzenki" zalicza sie do osmiu slawnych widokow gor Tiantai. Mysmy go nie zobaczyli nie tylko dlatego, ze przyjechalismy pod gore wczesnym popoludniem, ale rowniez dlatego, ze cale miejsce tonelo we mgle. Na gorze znajduje sie 18 jaskin, wokol wiekszosci z nich pobudowano swiatynie, zarowno buddyjskie, jak i taoistyczne. Gora od wiekow byla ulubionym miejscem ucieczki od swiata i kontemplacji wielu slawnych mnichow.

Zdjecie: Jaskinia Purpurowego Obloku zatopiona we mgle:


Pierwsza jaskinia, do ktorej dotarlismy, to Jaskinia Purpurowego Obloku 紫云洞. Niestety swiatynia wokol niej poddawana byla renowacji, halas mlotkow, szlifierki i pracujacej obok koparki spowodowal, ze szybko opuscilismy to miejsce.

Zdjecie: Wnetrze jaskini z oltarzem ze zlota figura Buddy:


Sama jaskinia jest dosc pokazna, ma 30m glebokosci i 10m wysokosci, znajduje sie tam 2-kondygnacyjny kompleks swiatynny, w centralnym pomieszczeniu umieszczony jest oltarz - jeden wiekszy z przodu, drugi mniejszy - z tylu. Na tym mniejszym widnieje figura Tysiac-rekiej Bogini Milosierdzia.

Zdjecie: Tablica upamietniajaca pobyt w swiatyni obalonego cesarza Jianwena:


Przed wejsciem do jaskini oparta o sciane stala kamienna tablica upamietniajaca cesarza Jianwena 建文帝. Wnuk Zhu Yuanzhanga 朱元璋, zalozyciela dynastii Ming 明, i jego nastepca, Jianwen zostal obalony przez wujka Zhu Di 朱棣 - pozniejszego cesarza Yongle 永乐, najbardziej znanego z przeniesienia stolicy do Pekinu i budowy tam olbrzymiego kompleksu palacowego Zakazanego Miasta. Nowi sie, ze zamorskie wyprawy admirala Zheng He czy tez misje poszukujacego slawnego taoistycznego niesmiertelnego Zhang Sanfenga 张三丰 tak naprawde mialy na celu odnalezienie Jianwena. Do dzis nie wWyrównaj z obu stroniadomo, co tak naprawde z nime sie stalo, czy zginal, czy tez ukryl sie. Podobno Jianwen uciekl przed ofensywa wujka, ogolil glowe i zostal mnichem buddyjskim. Wowczas tez dwukrotnie odwiedzil Jaskinie Purpurowego Obloku, przy czym raz spedzil tam Swieto Wiosny (chinskim Nowy Rok) - co zostalo upamietnione kamienna tablica.
W jaskini glosili rowniez kazania slawni mnisi Odmiany Tiantai - Guanding 灌顶 i Chuandeng 传灯.

Zdjecie: Podworzec przed jaskinia


Po prawej stronie glownej jaskini znajdowala sie mniejsza, zwana Klifem Lezacego Buddy 卧佛岩, z 3-metrowa drewniana i pozlacana figura lezacego Buddy (jest to dosc rzadki sposob przedstawiania Buddy, zwykle znajduje sie on w pozycji siedzacej). Podobno w jaskini tej medytowal slawny mnich Tanyou 昙猷. Legenda mowi, ze pewnego dnia podczas recytacji sutr Tan Youa otoczylo kilkanascie glodnych tygrysow, on jednak dalej odmawial modlitwy nie zwracajac na nie uwagi. Tygrysy krazyly wokol niego, az w koncu jeden polozyl sie i zasnal. Tanyou przerwal wowczas recytacje i uderzyl spiacego tygrysa lekko w glowe pytajac, dlaczego nie slucha slow Buddy. Tygrysy ostatecznie oddalily sie nie czyniac krzywdy mnichowi.

Zdjecie: Kadzielnica i swiecznik przed Klifem Lezacego Buddy:


Jak wspomnialem halas nas przeploszyl, poszlismy wiec dalej w gore i doszlismy do Swiatyni Jigonga 济公院.

Zdjecie: Brama prowadzaca do Swiatyni Jigonga:


Jigong 济公 - niezwykle znana i barwna postac chinskiego Buddyzmu - zyl w 13 w. n.e. Od dziecinstwa mial kontakt z mnichami buddyjskimi i kaplanami taoistycznymi, i po smierci rodzicow opuscil dom zostajac mnichem. Lubil jednak ruch, nie potrafil usiedziec w statycznej medytacji, jego zachowanie budzilo wiele kontrowersji - jadal czosnek (czego mnichom nie wolno spozywac - podobnie jak innych ostrych przypraw), mieso psa, odwiedzal knajpy i domy rozrywek cielesnych. Jego mistrz buddyjski widzial w nim jednak dobra dusze, i chronil, mowiac "Buddyzm jest tak wielki, ze moze w swych szeregach tolerowac jednego pomylonego mnicha". Jigong wspomagal biednych, stawal po stronie uciskanych, i po jego smierci uznano go za Zywego Budde 活佛.

Zdjecie: Jaskinia Bialego Obloku w Swiatyni Jigonga - sto rzezb swietego nawiazuje do roznych anegdot z jego niezwyklego zycia


Jigong pochodzil z Tiantai, i tu znajduje sie jego domostwo, a swiatynia na gorze jest miejscem wielu pielgrzymek buddystow z calego swiata. W glownym budynku swiatyni stoi olbrzymia pozlacana figura Jigonga w charakterystycznej czapce, za nim, w jaskini, znajduje sie 100 figur w roznych pozach, ilustrujacych anegdoty z jego zycia. Wokol jaskini istnieje caly kompleks swiatynny, z wiezami i pawilonami. Mala M z zaciekawieniem przygladala sie Jigongowi grzebiacemu w uchu kijkiem czy ujarzmiajacemu smoka.

Zdjecie: Ta rzezba Jigonga najbardziej zafascynowala Mala M:


Duza M z kolei znalazla sobie altanke zbudowana na pietrze, i tam kontemplowala spokoj otoczonej mglami swiatyni. Ja z kolei oczywiscie nabylem niewielka ksiazke opowiadajaca o Jigongu i miejscu jego czci.

Zdjecie: Tonaca w gaszczu zarosli i mgle brama wyjsciowa Swiatyni Jigonga


Potem niespiesznie opuscilismy swiatynie i znalezlismy - niestety zamkniete - wrota do innej jaskini. Poszlismy zatem dalej i nagle ukazala nam sie purpurowa brama, jakby przyklejona do pionowego klifu. Wiedzielismy, ze z pewnoscia nie byla to swiatynia buddyjska, bo te sa zawsze otoczone zoltymi murami. Napis nad brama rozwial wszelkie watpliwosci - byla to slawna "Szosta Niebianska Grota" 第六洞天. W Taoizmie wierzy sie, ze istnieja szczegolne miejsca na ziemi sprzyjajace praktykom alchemicznym, z ktorycch najwazniejsze jest 10 Wielkich Niebianskich Grot 十大洞天. Z 10 dziewieciu patronuja meskie bostwa, a jednej - wlasnie szostej - kobiece.

Zdjecie: Taoistyczny raj - u wrot Niebianskiej Groty


Tym bostwem jest Wei Huacun 魏华存. Wei jest postacia historyczna, zyla w latach (252-334); od dziecinstwa interesowala sie taoizmem i zajmowala cwiczeniami medytacyjnymi. W wieku 24 lat na prosbe matki wyszla za maz i urodzila dwoch synow. Gdy synowie podrosli, Wei Huacun udala sie do pustelni i calkowicie poswiecila cwiczeniom alchemicznym. Ich rezultatem byl tekst "Ksiegi Najwyzszej Czystosci" 上清经, ktorego nazwa okresla sie wazna szkole Taoizmu zapoczatkowana przez Wei Huacun - Szkole Najwyzszej Czystosci (Shang Qing Pai 上清派). Drugim waznym klasykiem Szkoly jest "Ksiega Zoltego Dworu" 黄庭经. Jej nauki zalecaja pozbycie sie pozadan, wzmocnienie esencji zyciowej i koncentracje; dodatkowe cwiczenia obejmuja masaz, odpowiednia diete i recytowanie specjalnych zaklec.

Zdjecie: Podworzec przed Niebianska Jaskinia


Weszlismy na podworzec swiatyni, przywital nas ujadajacy pies, wyrywajacy sie na lancuchu. Mala M przestraszyla sie, ja krzyknalem do mezczyzny i dziewczyny tam stojacych, zeby go uspokoili. Po chwili weszlismy do jaskini - swiatyni - i nasza uwage przykul Guzheng 古筝, klasyczny chinski instrument strunowy, rodzaj cytry. Mamy plany wyslac Mala M na nauke gry na tym instrumencie, Mala M tez sie do tego pali, a sam instrument jej sie bardzo podoba. Zapytalem dziewczyne, kto na nim gra, odpowiedziala - z charakterystycznym polnocnym akcentem - ze ona; zapytalem, czy moze dla nas zagrac, a ona na to, ze musi sie tylko ogarnac, bo wlasnie umyla wlosy. Jakiez bylo nasze zaskoczenie, gdy po chwili ukazala sie w charakterystycznym ubraniu i uczesaniu taoistycznej mniszki.

Zdjecie: Taoistka i Guzheng 古筝 - instrument, ktorego dzwiek przypomina glos wiatru grajacego na lince szybujacego latawca


Mniszka - o nazwisku Liu - byla zafascynowana Mala M, caly czas z nia rozmawiala, dala jakies chrupki, caly czas cos pytlowala, usmiechajac sie non-stop. Po chwili zagrala nam dwie melodie, moze niezbyt wprawnie - jak sama przyznala, uczy sie gry dopiero kilka miesiecy; ale muzyka w swietym taoistycznym miejscu, w tej niesamowitej pogodzie brzmiala szczegolnie. Mnichow taoistycznych nie nalezy pytac o wiek, ale nie przejmujac sie tym taboo zapytalem Liu, ile ma lat. Gdy powiedziala, oniemialem. Twierdzila, ze ma 51, choc oboje z Duza M dawalismy jej nie wiecej, niz 20 kilka. Zaczelismy rozmowe, Liu powiedziala, ze pochodzi z polnocno-wschodnich Chin. Zapytalem wowczas, czy zna niezyjacego juz Mistrza Cao - od ktorego uczylem sie w Pekinie i ktory rowniez pochodzil z tamtych rejonow. Liu spojrzala na mnie badawczo i powiedziala, ze byl jednym z jej dwoch mistrzow taoistycznych. Okazalo sie zatem, ze bylismy uczniami tego samego mistrza... Rozmowa potoczyla sie od razu szybciej i swobodniej - Liu powiedziala nam, ze pochodzi z rodziny nauczycielskiej; zostala mniszka w wieku kilku lat zaledwie, i wytrwala w tym stanie przez caly czas mimo sprzeciwu rodziny. Jej nauczycielka medytacji jest Mistrzyni Cao (takie samo nazwisko), ktora zostala mniszka na Wielkiej Bialej Gorze 太白山 (ktora NB zdobylem pol roku temu), medytowala wiele lat na Swietej Zachodniej Gorze Huashan 华山; obecnie mieszka w pustelni w dzikich gorach, wiele godzin pieszo od najblizszych domostw, wraz z jedna uczennica, ktora dba o jej codzienne potrzeby. Mistrzyni Cao ma ponad 80 lat, od 28 lat nic zupelnie nie je, pije tylko wode.

Mnisi taoistyczni szkoly Pelnej Doskonalosci 全真 (ktora laczy zasady trzech systemow religijnych i spolecznych Chin - Buddyzmu, Konfucjanizmu i Taoizmu) musza przestrzegac podobnych zasad, jak mnisi buddyjscy, a wiec nie wolno im jesc miesa i uzywac ostrych przypraw (jak np. papryka czy czosnek). Wraz z zaawansowaniem w praktykach medytacyjnych stopniowo ograniczaja wielkosc i ilosc posilkow, az do calkowitego postu (odrzucenie jedzenia wszelkich nasion, ktore sa normalnie podstawa ich diety). Nazywa sie to Bigu 辟谷. Osoba taka co najwyzej pije wode, a sily czerpie z praktyk oddechowych - mowi sie, ze odzywia sie energia Qi. Nie wiem, jak organizm ludzki moze przetrwac lata bez pozywienia, podobne umiejetnosci przypisywane sa hinduskim joginom, a w Taoizmie uwaza sie je za naturalny krok w dazeniu do niesmiertelnosci (jakkolwiek by rozumiec tego termin).

Liu opowiadala o swojej drodze, o tym, jak w trudnych chwilach zawsze jej ktos pomogl - wliczajac w to duze wsparcie podczas odbudowy swiatyni. Jeden z bogatych lokalnych wyznawcow Taoizmu ofiarowal 100tys. yuanow na renowacje, ale Liu odmowila wziecia pieniedzy, proszac go za to o kupienie materialow budowlanych. Ofiarodawca byl bardzo zaskoczony, ze nie chce nic dla siebie, rzecz niespotykana w obecnych czasach, gdy wielu ludzi zostaje mnichami tylko po to, by sie wzbogacic. Liu jest zainteresowana tylko czysta medytacja, z dala od zgielku i pogoni duzych zbiorowisk ludzkich, sama niechetnie przyjmuje gosci, ma jednak wielu uczniow - w tym male dzieci, ktore sa bardzo wdziecznymi odbiorcami nauk taoistycznych. Rozmawialismy dalej, obok nas krecil sie facet od psa, co pewien czas robiac Malej M zdjecia komorka. Gdy wyszedl, Liu powiedziala polglosem, ze nie moze wiele mowic - takze jesli chodzi o szczegoly alchemii wewnetrznej - bo nie zna tego mezczyzny i widzi go dopiero pierwszy raz. Potem zaczelo sie robic pozno, wyszlismy wiec, robiac sobie przedtem pamiatkowe zdjecia przed brama Szostej Niebianskiej Groty.

Kuplet na bramie jest fragmentem wiersza slawnego poety epoki Tang, Wang Wei'a 王维, i brzmi:

"Nauczylem sie patrzec w ciszy na gorskie powoje
i pod konarami sosny jesc pokryte rosa pestki slonecznika"


Zdjecie: Liu u wrot Niebianskiej Jaskini - po obu stronach wejscia znajduje sie fragment slawnego poematu Wang Wei'a


Klimat tych wersow bardzo pasowal do miejsca, taoistycznej swiatyni zawieszonej wsrod mgiel na scianie klifu.

Wang Wei 王维 (701-761) byl nie tylko wybitnym poeta swej epoki, lecz rowniez znanym malarzem; jego wiersze nawiazuja do taoistycznych i buddyjskich idealow wycofania sie z zycia i udania w niedostepne, dzikie miejscach z dala od siedzib ludzkich. Wang Wei w swych wierszach opisuje zamglone gorskie krajobrazy, bez sladow czlowieka, wyraznie inspirowane chinskim malarstwem pejzarzowym. Poezja Wang Wei'a byla rowniez inspiracja dla Gustava Mahlera przy tworzeniu "Pozegnania" - ostatniej czesci slawnej "Piesni o Ziemi".

Zdjecie: Opuszczamy taoistyczna swiatynie


Poszlismy lagodnym zboczem nieco wyzej, az dotarlismy do Jaskini Pozerania Jutrzenki 餐霞洞. Na nia wlasnie padaja pierwsze promienie wschodzacego slonca, ktore gina w ciemnosciach glebokiej jaskini. W jaskini tej na przelomie 19 i 20 wieku mieszkala Qi Xiulan 齐修兰. Doskonale wyksztalcona i pochodzaca z rodziny o tradycjach akademickich, tutaj zamieszkala, gdy bieda zmusila ja do pochowania zmarlego w mlodym wieku meza na zboczu dzikiej gory. Qi pozostala z mezem nawet po jego smierci - spedzila reszte lat zycia w jaskini obok mogily ukochanego. W 1914 roku Li Yuanhong 黎元洪, owczesny prezydent Republiki Chinskiej, podczas wizyty na gorze pozostawil napis "Czysta jak Jesienny Szron" upamietniajac tym cnote Qi Xiulan.

Zdjecie: Napis "Czysta jak Jesienny Szron", kaligrafia pedzla Li Hongyuana na skale obok Jaskini Pozerania Jutrzenki


Potem poszlismy dalej w gore, na szczyt gory, na ktorym stala Pagoda Konkubiny z czasow dynastii Liang 梁妃塔. Pagoda ma prawie 30m wysokosci, pierwotnie byla zbudowana w 6 w n.e., pozniej niszczona i wielokrotnie odbudowywana, po raz ostatni w 1947 - a odrestaurowana w 1978. Jest symbolem Tiantai i Gory Czerwonej Fortecy.

Zdjecie: Wsrod mgiel i zapadajacego zmroku niewyraznie majaczyl zarys pagody


Pagoda ma 7 kondygnacji (pagody zawsze maja nieparzysta ilosc poziomow), jest zbudowana na planie kwadratu. Tradycyjnie pagody budowano jako rodzaje sarkofagow, w ktorych umieszczano prochy zmarlych mnichow, a w szczegolnosci Shelizi 舍利子 - krysztalki, jakie znajdowano wsrod prochow mnichow, ktorzy osiagneli wysoki stopien zaawansowania w medytacji. Kilka miesiecy temu widzielismy autentyczne Shelizi podczas pobytu w jednej ze swiatyn pod Ningbo - wygladaly one jak nieoszlifowane diamenty.

Zdjecie: Pagoda Konkubiny z czasow dynastii Liang, wienczaca szczyt gory, symbol Tiantai


Wkrotce zrobilo sie zupelnie ciemno, ostroznie i powoli zeszlismy na dol gory, weszlismy do pobliskiego hotelu, proszac o wezwanie taksowki, po chwili pojechalismy taksowka do swojskiej restauracji, w ktorej jedlismy dwa dni wczesniej. Zjedlismy tam jarska kolacje, a potem taksa podjechalismy w okolice hotelu.

Zdjecie: Gdy schodzilismy z gory mgla powoli rozpraszala sie


Po spacerze do hotelu Mala M znow powtorzyla lekcje, byla dosc zmeczona, wiec pewnie wlasnie z tego zmeczenia obrazila sie na Duza M, ze kazala jej czytac angielski. W koncu obie dziewczyny zasnely, a teraz czas na mnie.

Nastepna czesc relacji jest tutaj:
Czesc 6 - Jasny Klif Zimnej Gory

2 komentarze:

Patrycja Wu pisze...

Tian Tai Shan jest bardzo ladne miejsce! Tez lubie podrozowac. :) Jestem w Polsce, a jestes w Shanghaju, i sie spotkamy w internecie, jaki fajnie~! Bardzo mi milo!

YLK pisze...

Rzeczywiscie zabawny zbieg okolicznosci... Swoja droga ciekaw jestem Twoich spostrzezen i obserwacji z zycia w Polsce.
Pozdrowienia z rodzinnego Shanghaju!
很快就要过年了,你在国外可能无法与家人亲戚团聚过春节,顺便给你拜个早年,新年快乐!
今日收到一份邮件,25日在克拉科夫的中国宫(http://www.chinskipalac.krakow.pl/)要举行新年庆祝活动,你若有兴趣可以与组织者联系:Wieslaw Adamik, wadamik1(a)wp.pl.