Patti Austin jest mi dosc dobrze znana dzieki fascynacji wczesnymi produkcjami Quincy Jonesa - albumem "Off the Wall" (z 1979) Michaela Jacksona i "Dude" (z 1981). Patti spiewala w duecie z Jacko na jego przelomowym albumie, potem wystapila rowniez z Georgem Bensonem. Byla dziewieciokrotnie nominowana do Grammy, by w koncu w zeszlym roku, w 35 rocznice swej kariery piosenkarskiej, dostac zasluzona nagrode w kategorii najlepszego jazzowego albumu wokalnego - za jej interpretacje standardow Gershwina. Patti w innych kregach znana jest rowniez ze zrzucenia prawie 70kg nadwagi dzieki operacji bypassu zoladka...
W kazdym razie w ostatnia srode dziewczyny wrocily wczesniej ze szkoly, szybki posilek, Mala M odrobila jeszcze lekcje, wsiadamy w taksowke i jedziemy. Godzina szczytu, taksowkarz zna miasto gorzej niz my, jezdzi na taksie zaledwie 3 tygodnie, czasu malo, droga daleka, bo mieszkamy na zachodzie miasta, a sala koncertowa jest na Pudongu 浦东, spozniamy sie wiec.
Dla informacji - Szanghaj jest podzielony na czesc zachodnia - Puxi 浦西 i wschodnia Pudong 浦东 - a dzieli go rzeka-matka Huangpu 黄浦江. Czesc zachodnia do stary Szanghaj, a wschodnia, to ten nowy - ktorego niezwykle szybki rozwoj nastapil po slawnej wizycie Deng Xiaopinga w 1992 roku. Niecale 20 lat budowy - od kompletnego zera. Gdy teraz patrzy sie na panorame Pudongu, las drapaczy chmur (w tym dwa budynki kraju w pierwszej dziesiatce najwyzszych swiata), az sie wierzyc nie chce, ze zbudowaly to - jak mawia pewien moj znajomy - male chinskie raczki... Kiedys napisze o tym wiecej, nie to jest tematem tego wpisu. W kazdym razie kazdy przejazd na Pudong zawsze budzi w nas emocje i podziw dla rozwoju tego kraju, stad ten wtret.
Dojezdzamy w koncu do szanghajskiego Orientalnego Centrum Sztuki 上海东方艺术中心, imponujacego budynku zaprojektowanego przez francuza Paula Andreu (ktory rowniez stworzyl projekty lotnisk w Szanghaju, Dubai's i De Gaulla w Paryzu) i wzniesionego w latach 2002-2004. Centrum ma rzeczywiscie niezwykla architekture, przypomina rozkwitajacy kwiat orchidei z piecioma platkami - salami koncertowymi. Dach budowli wylozony jest specjalnymi lampami, ktore zmieniaja kolor pod wplywem muzyki; sciany natomiast to pokryte metalem szklo, ktore filtruje i delikatnie rozprasza swiatlo, tak, ze granitowe podlogi Centrum wydaja sie lesnymi sciezkammi. Budowla rzeczywiscie na miare 21 wieku.
Umundurowana panienka grzecznie prosi, zebym zostawil plecak w szatni, bo z torbami i plecakami nie wolno wchodzic. Bylem na to przygotowany, ale w plecaku mam kamere, aparat, ide z ustronne miejsce gdzie mnie nikt nie widzi, zakladam plecam z przodu pod zimowa kurtke, wygladam teraz na zaawansowana ciaze lub oddanego swej pasji piwosza, wydymam jeszcze policzki, zeby twarz bardziej pasowala do tego brzusiska, przepuszczaja mnie...
Na szczescie na poczatek zespol akompaniujacy Patti cos tam gral bez jej udzialu, wiec strata niewielka. Potem wkracza ona, i czaruje nas swoim glosem. Spiewa glownie standarty, widownia reaguje dosc chlodno, wiekszosc to chinczycy a oni niestety wychowali sie albo na piesniach chwalacych budowe socjalizmu i "Czerwone Slonce" (czyli Przewodniczacego Mao), albo na popie kantonskim, wiec standartow jazzowych nie znaja. Patti widac byla na to przygotowana, i ku zaskoczeniu wszystkich spiewa "Ksiezyc przedstawia moje serce" 月亮代表我的心 z repertuaru Teresy Teng.
Koniec piosenki Teresy Teng Patti zaspiewala - ku radosci publicznosci - po chinsku. Calkowicie po chinsku zaspiewala rowniez piosenke T'chai Chin 蔡琴 "Niezapomniane" 忘不了, na ktora widownia zareagowala bardzo zywiolowo.
Kazdemu spodobalo sie popowe "Smoke Gets in Your Eyes" z repertuaru The Platters i "Say You Love Me", stary hit Patti z 1976 roku.
Mnie bardzo przypadla do gustu jej interpretacja "Satin Doll" Duke'a Ellingtona, Patti ma swietny glos, a gdzies tam w jej juz bardzo jazzowym glosie slychac echa dawnych funkowych rytmow z wczesnych przebojow.
Koncert byl niestety krotki, trwal w sumie troche ponad godzine, moze i dobrze, bo Mala M zaczela pod koniec przysypiac. Zreszta sympatyczna atmosfera i ciepelko bardzo nas rozleniwily i nie chcialo nam sie podnosic i wracac, ale w koncu zmusilismy sie, ba, nawet Duza M nie miala nic przeciw jezdzie metrem, ktore szybko zawiozlo nas na druga strone rzeki.
A muzyka Patti jeszcze nam gdzies w glowie brzmi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz