Mieszkamy na wojskowym osiedlu, od 7 juz lat, to czwarte mieszkanie, jakie wynajmujemy w Szanghaju, i jedno z najgorszych. Nie ma moze zbyt wielu lat, pewnie z 20, ale powoli sypie sie.
Kilka dni temu Duza M wyrwala mnie z najlepszego snu wolajac o 7 rano: "Nie ma wody!". Nie powiem, zeby taka pobudka nastrajala mnie pozytywnie do swiata, ale staralem sie jak moglem zachowac wlasciwy dystans do sprawy. Sprawdzilem, rzeczywiscie, z kranow nie plynela ani kropla wody, nawet zimnej. Duza M byla potwornie zla, bo chciala sie kapac, a tu nawet zebow nie mozna umyc. Na szczescie (a moze nieszczescie) woda kranowa w Szanghaju jest tragiczna (pochodzi z Huangpu 黄浦江, rzeki-matki miasta), i wszyscy kupuja wode pitna w buklakach. My rowniez, wiec Duza M podgrzala wode w czajniku, wlala do miski i na chinski sposob umyla sie z pomoca reczniczka. Pamietam dawno temu chinski film o kungfu, w ktorym zapocony mistrz po wyczerpujacym treningu tez tak sie wykapal - reczniczek do miski, moczy sie go i wyciera nim cialo. Bylem wowczas dosc zdziwiony, bo obok plynela krystalicznie czysta wydawaloby sie rzeka, no ale co kraj to obyczaj, kto to wie, jak mycie w Chinach wyglada. Przypuszczam, ze nie bylo na filmie widac plynacych rzeka smieci i odchodow ludzkich - w starym budownictwie w delcie Yangzi zalatwia sie potrzeby do drewnianego wiadra 马桶, ktore rano oproznialo sie albo do rzeki, albo pobliskiego kanalku. W Chinach poludniowych jest wiele miasteczek polozonych na kanalach, ze slawnym Suzhou 苏州 na czele, i kiedys tonely one w chmurze smrodu z kanalow (obecnie wylewanie nieczystosci jest zabronione). Co ciekawe, sam widzialem scenki, ze w jednym miejscu ktos wylewal nieczystosci, a obok sasiad myl warzywa do gotowania. No ale to nie jedyna egzotyka w chinskiej kuchni...
Podczas gdy Duza M myla sie, ja podnosilem alarm. Najpierw telefon do dziadkow przy wejsciu. Niby pilnuja, zeby nikt tu nie wszedl, strzeza przed zlodziejami, sprzataja klatke schodowa, ale tak naprawde, to wciaz rzna w karty. Pare miesiecy temu sasiad pod nami robil remont i do dzis pyl zalega na klatce i schodach. Nie mowiac o tym, ze po powrocie z wakaci w Polsce ktos wlazl do naszego mieszkania - na szczescie nic nie zginelo. Podobno szefowa managementu zatrudnia Starego Liu, bo jest krewnym jednego z wojskowych. Nie wiem jednak, dlaczego zatrudnia Starego Jianga, bo ten zdaje sie zadnych plecow nie ma - przynajmniej ja o nich nie wiem. Potem zadzwonilem do Szefowe Ni. Oczywiscie od razu z grubej rury, bo niestety wieloletnia praktyka zalatwiania spraw z nia pokazala, ze ta taktyka jest najskuteczniejsza. Obecne mieszkanie mialo nam sluzyc zastepczo przez 1-2 miesiace, dopoki wlasciciel tego, w ktorym poprzednio mieszkalismy nie zrobi tam remontu. Lotr jednak po remoncie sprzedal je, i zostalismy w obecnym. Byla sroga zima, my z dzieckiem 2 letnim, klimatyzatory niedzialaly ze starosci. Poprzednia firma zarzadzajaca cos tam planowala zrobic, a tu nagle pojawila sie Ni i wziela budynek w ajencje. Ni przyszla, sprzwdzila klime i stwierdzila, ze... dziala normalnie! W mieszkaniu bylo moze z 5 stopni, z klimy wial zimny wiatr, a ona wciskala nam ciemnote. Zaczalem wowczas ostra walke z nia, by w koncu wynegocjowac nowy klimatyzator, ale kosztowalo mnie do sporo siwych wlosow.
Pozniej takich sytuacji bylo jeszcze wiele, i jak obecnie zabraklo wody, zgodnie z wypracowana taktyka skontaktowalem sie z Ni. Obiecala - jak to ona - ze natychmiast sie tym zajmie. I rzeczywiscie, po chwili przyszedl Mlody Wang. Mlodego Wanga widzialem zawsze, jak na motorowerze rozwozi poczte kurierska, pracuje dla jakiejs firmy w klatce obok. Jak przyszedl, to dowiedzialem sie nagle, ze jest hydraulikiem... Typowe zagrane Ni, ktora wysyla niekompetentnych ludzi, ktorzy nic nie potrafia zrobic, zeby tylko sprawic wrazenie, ze cos robi, a nie wydac przy tym ani grosza. W kazdym razie Mlody Wang sprawil sie doskonale - rozmontowal pompke (mieszkamy na 5tym pietrze, wiec zeby bylo odpowiednie cisnienie wody konieczna jest pompka - bez niej gazowa grzalka do wody nie zalaczylaby sie) i... zepsul ja.
Po godzinie przyszedl Mlody Tang z jakmis zolnierzem. Najwyrazniej Ni zaczela monity w jednostce wojskowej. Tang pracuje tutaj dla wojska w warsztacie naprawczym, pozostawil na mnie glebokie wrazenie, gdy pol roku temu przyszedl spisywac stan licznika wody, i taki smrod pozostawil ze swoich skarpet, ze Duza M patrzyla na mnie podejrzliwie gdy wrocila z pracy po 6 godzinach. Tym razem bylo podobnie - Mlody Tang chyba wciaz w tych samych skarpetkach... Klapki, ktore mu dalem, zeby do mieszkania nie wchodzil w butach, do dzis wietrza sie na balkonie. Niemniej Mlody Tang rozmontowal pare rur i przeczyscil je, zaczela w koncu leciec zimna woda, wiec jakis postep zostal dokonany. Mlody Tang stwierdzil, ze w ogole rury sa kompletnie zapchane, nie da sie ich przepchac i ze trzeba bedzie zrobic obejscie z plastikowych rur.
Po paru godzinach i moich monitach pojawil sie maz Ni ze Starym Liu. Maz jest dosc kumatym czlowiekiem, nawet dalby sie lubic, ale ze jest mezem Ni, to niestety nie da sie. Stwierdzil, ze pompka jest zepsuta (eureka!), i ze trzeba kupic nowa. OK - kupujcie w takim razie. Pojechali gdzies, poznym wieczorem pojawil sie i zaczal montowac. Normalnie robie to fachowcy, ale ja naciskalem, zeby naprawic wszystko jak najszybciej. Nowa pomka nic nie dala - wciaz tylko zimna woda, i tylko w kurku w kuchni, a w lazience ani odrobina, o cieplej nie mowiac. Kaszana - dzwonie wiec do Ni i mowie, ze musimy sie wykapac koniecznie, wiec niech przygotowuje pieniadze na hotel - no bo gdzie indziej? Po pol godzinie dzwoni Ni i mowi, ze zastepca komendanta jednostki wojskowej zna mnie i zgodzil sie, zebysmy wzieli prysznic w koszarach. Zarzadalem, zeby Ni sprawdzila stan sanitarny, potem sam poszedlem, okazalo sie, ze bylo nie gorzej, niz u nas w mieszkaniu. Samego zastepce komendanta poznalem przed chinskim Nowym Rokiem u fryzjera (tego, co nie lubi Ujgurow). Pogadalismy wowczas, nie byl ani troche zaskoczony, gdy mu powiedzialem, ze chinska TV zignorowala w tlumaczeniu oredzia Obamy stwierdzenia o walce z komunistyczna dyktatura. W kazdym razie wowczas przelamalismy pierwsze lody, i z tym prysznicem poszedl Ni - i w sumie nam tez - na reke.
Ni obiecala rozwiazac sprawe nastepnego dnia. Czekalem wiec i czekalem, i nikogo ani widu ani slychu. W koncu zadzwonilem - Ni udala zaskoczenie, w koncu mowi, ze po poludniu przyjedzie spec z fabryki pompek, zeby ja wlasciwie zamontowac. Wracam z treningu, rzeczywiscie czeka juz fachowiec, mlody chlopak w kombinezonie z logo producenta. Chlopak zapytal mnie, czy cwicze moze kungfu z Shaolin, odpowiedzialem, ze nie, ze cwicze style wewnetrzne. Sam fakt, ze zapytal, zaintrygowal mnie, wiec rowniez zapytalem, czy on cos cwiczy. Na to on, ze Baguazhang 八卦掌 - styl Dloni Osmiu Trygramow. I tak zaczela sie rozmowa - NB ja sam rowniez od parunastu lat cwicze ten styl, wiec od slowa do slowa zgadalismy sie. Okazalo sie, ze Mlody Wang (tak sie nazywal, jak ten nieszczesny niszczyciel pompki) cwiczy styl, ktory nazywany byl cesarskim, jako ze jego tworca nauczal ochroniarzy w palacu cesarskim. W Szanghaju styl spopularyzowal niejaki Wang Zhuangfei 王壮飞 z prowincji Shandong, a byl uczniem bardzo znanego mistrza Gong Baotiana 宫保田 - znanego z tzw. "Umiejetnosci Lekkiego Ciala". Gong Baotian, niewielkiego wzrostu, mieszkal na wysokim drugim pietrze domu bez schodow, i potrafil wejsc do niego bez zadnej drabiny. Mowi sie, ze byl tak szybki, iz potrafil zrobic unik przed kula wystrzelona z odleglosci 100 krokow. Tak przynajmniej twierdzil Zhang Zuolin 张作霖, jego chlebodawca i Pan Wojny (rzadzacy wieksza czesc polnocnych Chin gdy kraj byl podzielony po upadku cesarstwa w 1911). Obecnie uwaza sie, ze Zhang takie plotki glosil, by zniechecic skrytych zabojcow do zasadzenia sie na jego zycie w tamtych burzliwych czasach, ale bez watpienia Gong Baotian byl ekspertem w walce. Ponad 10 lat temu odwiedzilem Wang Zhuangfei'a w jego mieszkaniu w Szanghaju, Wang byl po wylewie i kiepsko sie trzymal. Mlody Wang twierdzil ze przyczyna bylo niedostateczne zwracanie uwagi na cwiczenia wewnetrzne. Ponoc Wang bardzo zazdrosnie strzegl swojego stylu, i pelny przekaz otrzymal tylko jego syn, Wang Hanzhi 王翰之. Syn jest nie tylko mistrzem sztuk walki, ale rowniez uznanym kaligrafem, malarzem i wrozbita, ktory zrobil kariere w Singapurze, ale obecnie mieszka znow w Szanghaju.
Mlody Wang powiedzial tez, ze jest buddysta, ja z kolei przyznalem sie, ze czuje sie mocno zwiazany z taoizmem. On na to, ze wszystkie systemy religijne na koncu prowadza do tego samego celu. Wowczas pokazalem mu zdjecia Ojca Pio, ktore przyslam mi kilka dni temu Stefano (Wloch, kumpel z Pekinu, rowniez cwiczacy kungfu) - zdjecia pokazujace cialo slawnego stygmatyka Ojca Pio w 40 lat po smierci. Cialo wydaje sie byc w bardzo dobrym stanie - tak jak ciala mnichow buddyjskich i taoistycznych, ktorzy osiagneli wysoki poziom w praktykach medytacyjnych.
Wymienilismy telefony, Mlody Wang ma pomoc w kontakcie z kilkoma mistrzami ciekawych stylow cwiczonych w Szanghaju, jak rowniez zaaranzowac spotkanie ze swoim nauczycielem.
No i mam nowego kumpla od kungfu - i pomyslec, ze trzeba bylo do tego zapchania sie rur, przypadkowego zepsucia pompki i kupienia nowej. Chinczycy nazywaja to przeznaczeniem 缘分, my - zbiegiem okolicznosci. W kazdym razie nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo.
Acha, nie musze chyba pisac, ze Mlody Wang sprawil sie doskonale - zidentyfikowal wszystkie problemy i naprawil je; mamy teraz ciepla wode wszedzie, gdzie trzeba.
Kilka dni temu Duza M wyrwala mnie z najlepszego snu wolajac o 7 rano: "Nie ma wody!". Nie powiem, zeby taka pobudka nastrajala mnie pozytywnie do swiata, ale staralem sie jak moglem zachowac wlasciwy dystans do sprawy. Sprawdzilem, rzeczywiscie, z kranow nie plynela ani kropla wody, nawet zimnej. Duza M byla potwornie zla, bo chciala sie kapac, a tu nawet zebow nie mozna umyc. Na szczescie (a moze nieszczescie) woda kranowa w Szanghaju jest tragiczna (pochodzi z Huangpu 黄浦江, rzeki-matki miasta), i wszyscy kupuja wode pitna w buklakach. My rowniez, wiec Duza M podgrzala wode w czajniku, wlala do miski i na chinski sposob umyla sie z pomoca reczniczka. Pamietam dawno temu chinski film o kungfu, w ktorym zapocony mistrz po wyczerpujacym treningu tez tak sie wykapal - reczniczek do miski, moczy sie go i wyciera nim cialo. Bylem wowczas dosc zdziwiony, bo obok plynela krystalicznie czysta wydawaloby sie rzeka, no ale co kraj to obyczaj, kto to wie, jak mycie w Chinach wyglada. Przypuszczam, ze nie bylo na filmie widac plynacych rzeka smieci i odchodow ludzkich - w starym budownictwie w delcie Yangzi zalatwia sie potrzeby do drewnianego wiadra 马桶, ktore rano oproznialo sie albo do rzeki, albo pobliskiego kanalku. W Chinach poludniowych jest wiele miasteczek polozonych na kanalach, ze slawnym Suzhou 苏州 na czele, i kiedys tonely one w chmurze smrodu z kanalow (obecnie wylewanie nieczystosci jest zabronione). Co ciekawe, sam widzialem scenki, ze w jednym miejscu ktos wylewal nieczystosci, a obok sasiad myl warzywa do gotowania. No ale to nie jedyna egzotyka w chinskiej kuchni...
Podczas gdy Duza M myla sie, ja podnosilem alarm. Najpierw telefon do dziadkow przy wejsciu. Niby pilnuja, zeby nikt tu nie wszedl, strzeza przed zlodziejami, sprzataja klatke schodowa, ale tak naprawde, to wciaz rzna w karty. Pare miesiecy temu sasiad pod nami robil remont i do dzis pyl zalega na klatce i schodach. Nie mowiac o tym, ze po powrocie z wakaci w Polsce ktos wlazl do naszego mieszkania - na szczescie nic nie zginelo. Podobno szefowa managementu zatrudnia Starego Liu, bo jest krewnym jednego z wojskowych. Nie wiem jednak, dlaczego zatrudnia Starego Jianga, bo ten zdaje sie zadnych plecow nie ma - przynajmniej ja o nich nie wiem. Potem zadzwonilem do Szefowe Ni. Oczywiscie od razu z grubej rury, bo niestety wieloletnia praktyka zalatwiania spraw z nia pokazala, ze ta taktyka jest najskuteczniejsza. Obecne mieszkanie mialo nam sluzyc zastepczo przez 1-2 miesiace, dopoki wlasciciel tego, w ktorym poprzednio mieszkalismy nie zrobi tam remontu. Lotr jednak po remoncie sprzedal je, i zostalismy w obecnym. Byla sroga zima, my z dzieckiem 2 letnim, klimatyzatory niedzialaly ze starosci. Poprzednia firma zarzadzajaca cos tam planowala zrobic, a tu nagle pojawila sie Ni i wziela budynek w ajencje. Ni przyszla, sprzwdzila klime i stwierdzila, ze... dziala normalnie! W mieszkaniu bylo moze z 5 stopni, z klimy wial zimny wiatr, a ona wciskala nam ciemnote. Zaczalem wowczas ostra walke z nia, by w koncu wynegocjowac nowy klimatyzator, ale kosztowalo mnie do sporo siwych wlosow.
Pozniej takich sytuacji bylo jeszcze wiele, i jak obecnie zabraklo wody, zgodnie z wypracowana taktyka skontaktowalem sie z Ni. Obiecala - jak to ona - ze natychmiast sie tym zajmie. I rzeczywiscie, po chwili przyszedl Mlody Wang. Mlodego Wanga widzialem zawsze, jak na motorowerze rozwozi poczte kurierska, pracuje dla jakiejs firmy w klatce obok. Jak przyszedl, to dowiedzialem sie nagle, ze jest hydraulikiem... Typowe zagrane Ni, ktora wysyla niekompetentnych ludzi, ktorzy nic nie potrafia zrobic, zeby tylko sprawic wrazenie, ze cos robi, a nie wydac przy tym ani grosza. W kazdym razie Mlody Wang sprawil sie doskonale - rozmontowal pompke (mieszkamy na 5tym pietrze, wiec zeby bylo odpowiednie cisnienie wody konieczna jest pompka - bez niej gazowa grzalka do wody nie zalaczylaby sie) i... zepsul ja.
Po godzinie przyszedl Mlody Tang z jakmis zolnierzem. Najwyrazniej Ni zaczela monity w jednostce wojskowej. Tang pracuje tutaj dla wojska w warsztacie naprawczym, pozostawil na mnie glebokie wrazenie, gdy pol roku temu przyszedl spisywac stan licznika wody, i taki smrod pozostawil ze swoich skarpet, ze Duza M patrzyla na mnie podejrzliwie gdy wrocila z pracy po 6 godzinach. Tym razem bylo podobnie - Mlody Tang chyba wciaz w tych samych skarpetkach... Klapki, ktore mu dalem, zeby do mieszkania nie wchodzil w butach, do dzis wietrza sie na balkonie. Niemniej Mlody Tang rozmontowal pare rur i przeczyscil je, zaczela w koncu leciec zimna woda, wiec jakis postep zostal dokonany. Mlody Tang stwierdzil, ze w ogole rury sa kompletnie zapchane, nie da sie ich przepchac i ze trzeba bedzie zrobic obejscie z plastikowych rur.
Po paru godzinach i moich monitach pojawil sie maz Ni ze Starym Liu. Maz jest dosc kumatym czlowiekiem, nawet dalby sie lubic, ale ze jest mezem Ni, to niestety nie da sie. Stwierdzil, ze pompka jest zepsuta (eureka!), i ze trzeba kupic nowa. OK - kupujcie w takim razie. Pojechali gdzies, poznym wieczorem pojawil sie i zaczal montowac. Normalnie robie to fachowcy, ale ja naciskalem, zeby naprawic wszystko jak najszybciej. Nowa pomka nic nie dala - wciaz tylko zimna woda, i tylko w kurku w kuchni, a w lazience ani odrobina, o cieplej nie mowiac. Kaszana - dzwonie wiec do Ni i mowie, ze musimy sie wykapac koniecznie, wiec niech przygotowuje pieniadze na hotel - no bo gdzie indziej? Po pol godzinie dzwoni Ni i mowi, ze zastepca komendanta jednostki wojskowej zna mnie i zgodzil sie, zebysmy wzieli prysznic w koszarach. Zarzadalem, zeby Ni sprawdzila stan sanitarny, potem sam poszedlem, okazalo sie, ze bylo nie gorzej, niz u nas w mieszkaniu. Samego zastepce komendanta poznalem przed chinskim Nowym Rokiem u fryzjera (tego, co nie lubi Ujgurow). Pogadalismy wowczas, nie byl ani troche zaskoczony, gdy mu powiedzialem, ze chinska TV zignorowala w tlumaczeniu oredzia Obamy stwierdzenia o walce z komunistyczna dyktatura. W kazdym razie wowczas przelamalismy pierwsze lody, i z tym prysznicem poszedl Ni - i w sumie nam tez - na reke.
Ni obiecala rozwiazac sprawe nastepnego dnia. Czekalem wiec i czekalem, i nikogo ani widu ani slychu. W koncu zadzwonilem - Ni udala zaskoczenie, w koncu mowi, ze po poludniu przyjedzie spec z fabryki pompek, zeby ja wlasciwie zamontowac. Wracam z treningu, rzeczywiscie czeka juz fachowiec, mlody chlopak w kombinezonie z logo producenta. Chlopak zapytal mnie, czy cwicze moze kungfu z Shaolin, odpowiedzialem, ze nie, ze cwicze style wewnetrzne. Sam fakt, ze zapytal, zaintrygowal mnie, wiec rowniez zapytalem, czy on cos cwiczy. Na to on, ze Baguazhang 八卦掌 - styl Dloni Osmiu Trygramow. I tak zaczela sie rozmowa - NB ja sam rowniez od parunastu lat cwicze ten styl, wiec od slowa do slowa zgadalismy sie. Okazalo sie, ze Mlody Wang (tak sie nazywal, jak ten nieszczesny niszczyciel pompki) cwiczy styl, ktory nazywany byl cesarskim, jako ze jego tworca nauczal ochroniarzy w palacu cesarskim. W Szanghaju styl spopularyzowal niejaki Wang Zhuangfei 王壮飞 z prowincji Shandong, a byl uczniem bardzo znanego mistrza Gong Baotiana 宫保田 - znanego z tzw. "Umiejetnosci Lekkiego Ciala". Gong Baotian, niewielkiego wzrostu, mieszkal na wysokim drugim pietrze domu bez schodow, i potrafil wejsc do niego bez zadnej drabiny. Mowi sie, ze byl tak szybki, iz potrafil zrobic unik przed kula wystrzelona z odleglosci 100 krokow. Tak przynajmniej twierdzil Zhang Zuolin 张作霖, jego chlebodawca i Pan Wojny (rzadzacy wieksza czesc polnocnych Chin gdy kraj byl podzielony po upadku cesarstwa w 1911). Obecnie uwaza sie, ze Zhang takie plotki glosil, by zniechecic skrytych zabojcow do zasadzenia sie na jego zycie w tamtych burzliwych czasach, ale bez watpienia Gong Baotian byl ekspertem w walce. Ponad 10 lat temu odwiedzilem Wang Zhuangfei'a w jego mieszkaniu w Szanghaju, Wang byl po wylewie i kiepsko sie trzymal. Mlody Wang twierdzil ze przyczyna bylo niedostateczne zwracanie uwagi na cwiczenia wewnetrzne. Ponoc Wang bardzo zazdrosnie strzegl swojego stylu, i pelny przekaz otrzymal tylko jego syn, Wang Hanzhi 王翰之. Syn jest nie tylko mistrzem sztuk walki, ale rowniez uznanym kaligrafem, malarzem i wrozbita, ktory zrobil kariere w Singapurze, ale obecnie mieszka znow w Szanghaju.
Mlody Wang powiedzial tez, ze jest buddysta, ja z kolei przyznalem sie, ze czuje sie mocno zwiazany z taoizmem. On na to, ze wszystkie systemy religijne na koncu prowadza do tego samego celu. Wowczas pokazalem mu zdjecia Ojca Pio, ktore przyslam mi kilka dni temu Stefano (Wloch, kumpel z Pekinu, rowniez cwiczacy kungfu) - zdjecia pokazujace cialo slawnego stygmatyka Ojca Pio w 40 lat po smierci. Cialo wydaje sie byc w bardzo dobrym stanie - tak jak ciala mnichow buddyjskich i taoistycznych, ktorzy osiagneli wysoki poziom w praktykach medytacyjnych.
Wymienilismy telefony, Mlody Wang ma pomoc w kontakcie z kilkoma mistrzami ciekawych stylow cwiczonych w Szanghaju, jak rowniez zaaranzowac spotkanie ze swoim nauczycielem.
No i mam nowego kumpla od kungfu - i pomyslec, ze trzeba bylo do tego zapchania sie rur, przypadkowego zepsucia pompki i kupienia nowej. Chinczycy nazywaja to przeznaczeniem 缘分, my - zbiegiem okolicznosci. W kazdym razie nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo.
Acha, nie musze chyba pisac, ze Mlody Wang sprawil sie doskonale - zidentyfikowal wszystkie problemy i naprawil je; mamy teraz ciepla wode wszedzie, gdzie trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz