20 listopada 2008

Stary Zhang, Mistrz Ma i chinska cytra Guqin

Stary Zhang 老张 to moj dobry kumpel, znamy sie co prawda zaledwie od marca zeszlego roku, ale lacza nas wspolne zainteresowania. Razem zglebiamy tajniki gry na starozytnej chinskiej cytrze (tak to nazywa sie z braku lepszego slowa) Guqin 古琴 (wymiawia sie mniej-wiecej "gu-cin"). O Guqinie z pewnoscia bede mial okazje jeszcze wiele razy pisac, ale nie dzis. Zadzwonilem do Lao Zhanga, bo bylem mu winien Y150 - Lao Zhang jeszcze w sierpniu kupil dla mnie i siebie bilet na koncert Guqina w wykonaniu Gong Yi 龚一. Gong Yi znamy dosc dobrze, bo nie tylko, ze jest on nauczycielem i mistrzem naszego pierwszego instruktora gry na Guqinie, Nauczyciela Cai 蔡老师, to wielokrotnie bywalismy w nalezacym do niego guqinowym klubie Dziewiec Odlamow 九派. Gong Yi uwazany jest za jednego z najwybitniejszych wirtuozow instrumentu, i Lao Zhang zalatwil bilety w pierwszych rzedach, zebym wszedl z kamera i nakrecil wszystko z bliska, a to mialoby nam pozwolic na zaanalizowanie techniki gry mistrza. Taki rodzaj szpiegostwa artystycznego. Ja na koncercie bylem, Lao Zhang nie, bo musial wyjechac na delegacje do Xinjiangu 新疆 (prowincja na zachodnich rubiezach kraju). W kazdym razie sumienie mnie ruszylo i zadzwonilem do Lao Zhanga. To serdeczny gosc podchodzacy do zycia z dystansem, wymienilismy aktualnosci, Lao Zhang powiedzial, ze Dai Xiaolian 戴晓莲 (znana mistrzyni Guqina z Shanghaju) otworzyla swoj klub Guqina 琴馆 gdzies kolo Parku Zhabei, w budynku rynku hurtowego z herbata. W przyszlym tygodniu mamy sie zdzwonic i pojsc tam, no i w koncu bede mogl wyrownac dlug wobec Lao Zhanga. Na tym skonczylismy rozmowe.

W trakcie rozmowy wspomnialem Lao Zhangowi, ze planuje zadzwonic do Mistrza Ma i dowiedziec sie, czy zamowiony przeze mnie w zeszlym roku w listopadzie instrument jest juz gotowy. Mistrz Ma jest jednym z dwoch najwybitniejszych lutnikow specjalizujacych sie w recznym wykonywaniu Guqinow, jest tez swietnym muzykiem i wykonawca opery Kunqu 昆曲. Nie zastanawiajac sie dlugo chwycilem za telefon i zadzwonilem do Ma. Pamietal mnie na szczescie, przypomnialem mu o instrumencie, potwierdzilem, ze chodzi o obrobke powierzchniowa bez sztucznych spekniec (spekana farba na powierzchni Guqina jest charakterystyczna dla starych instrumentow i dodaje im wartosci, wiec wspolczesni lutnicy czesto sztucznie ja odtwarzaja na nowych wyrobach - mnie na tym akurat nie zalezalo). Jesli chodzi o ksztalt - a Guqiny wystepuja w najrozniejszych ksztaltach, to bylem troche w kropce, Ma powiedzial, ze z tego co pamieta, to byl to typ Zielonej Lilii 青莲. Ja nie bylem pewien, musze mu jutro to potwierdzic.

Na zdjeciu - Guqin o ksztalcie Zielonej Lilii:



Poprosilem, by instrument byl szeroki, bo gdy jest zbyt waski wowczas odleglosci miedzy strunami sa male i gra sie trudno, szczegolnie cudzoziemcowi z duzymi lapami. Ma powiedzial ze rozstaw strun mozna zmienic, nie jest to klopot. Szerszy Guqin musi byc jednak dluzszy, konieczne jest zachowanie proporcji, ani niski grubasek ani wysoki chudzielec nie wydaja sie przeciez proporcjonalni.

Przy okazji zapytalem Ma, czy w Yangzhou 扬州 w ktorym mieszka, znajduja sie swiatynie buddyjskie. Podczas wizyty na Putuoshanie miasto to zostalo wspomniane podczas jednej z rozmow, stad moje pytanie. Ma powiedzial, ze jest ich bardzo wiele, ale wiekszosc dosc zabrudzona Czerwonym Pylem 红尘 (okreslenie dotyczace nie-klasztornego zycia w spoleczenstwie); jest natomiast zenski klasztor polozony daleko od gwaru miasta, w ktorym mieszka i medytuje stara mistrzyni ze swoimi uczennicami. Ma obiecal zabrac mnie tam.

Ciekaw jestem, czy to wlasnie ta mistrzynie miala na mysli przypadkowo napotkana na Putuoshanie mniszka?

Ma wspomnial rowniez, ze 6 grudnia otwiera swoje muzeum Guqina, ja wprosilem sie na impreze, zawsze to okazja do poznania ciekawych ludzi, posluchania muzyki, poglebienia wiedzy.

Prawdopodobnie pojedziemy tam z Lao Zhangiem, bo Duza M obawia sie, ze Mala M bedzie miala w ta sobote polska szkole.

Brak komentarzy: