19 lutego 2009

Xi'an 西安 nocą - Dwie Wieże i kuchnia

Xi'an jak kazde chinskie miasto, ma wiele do zaoferowania takze po zmroku, chocby ze wzgledu na piekne iluminacje. Szczegolnie centrum miasta wokol Wiez Dzwona i Bebna jest przepieknie oswietlone, i choc nie na taka skale, jak. np. Szanghaj, to przez fakt, ze architektura w Xi'anie jest albo stara, albo wzorowana na takiej (centrum miasta - takze nowoczesne budynki - nawiazuja stylistyka do architektury Chin z czasow najwiekszej swietnosci kraju i miasta, czyli dynastii Tang 唐朝 7-10 w n.e.) atmosfera miejsca jest szczegolna.

Swoja droga ciekawy to kraj, w ktorym notorycznie brakuje energii elektrycznej, gdzie na odleglej prowincji prad jest tylko przez kilka godzin dziennie, a jednoczesnie marnuje sie olbrzymie jej ilosci po to, by miasta prezentowaly sie ladniej i atrakcyjniej wieczorem. Ale czegoz nie robi sie w imie turystyki - a Xi'an bez watpienia wiele na turystyce zyskuje.

Calosc efektu jest szczegolnie widoczna w mojej ulubionej dzielnicy muzulmanskiej 回坊, gdzie po zmroku kazde stoisko, kazdy sklepik, kazda garkuchnia sa oswietlone, do tego dochodza jeszcze dodatkowe efekty ognia w paleniskach, zarzacych sie wegli w grillach, buchajacych plomieni z garkuchni.

Ponizej kilka zdjec, w troche wiekszym niz zwykle formacie (otwieraja sie po kliknieciu):

Centrum miasta - zbudowane jest z elementami architektury dynastii Tang (7-10 w n.e.), kiedy Xi'an (wowczas zwany Chang'anem 长安 - "Wiecznym Spokojem" - obecna nazwa Xi'an oznacza "Zachodni Spokoj") byl stolica kraju, a Chiny przezywaly okres chyba najwiekszego rozkwitu w swych dziejach, gdy szlakiem jedwabnym miedzy Chinami a krajami arabskimi wedrowaly setki karawan, gdy w Xi'anie mieszkaly tysiace cudzoziemcow, kobiety graly w polo a idealem urody byla nie wiotka anorektyczka, lecz korpulentna wymalowana lala...



Wieza Dzwonu 钟楼 - jest budowla, ktora znaja wszyscy turysci, jako ze znajduje sie w samym centrum miasta, a obok niej stoi najstarszy otwarty dla turystow zagranicznych Bell Tower Hotel (cudzoziemcy moga mieszkac w Chinach tylko w wybranych hotelach 涉外宾馆, obecnie niemal we wszystkich, ale kilkanascie lat temu bylo ich relatywnie niewiele). Wieza - najwieksza tego typu budowla w Chinach - obecnie stoi na skrzyzowaniu dwoch glownych drog w centrum miasta (czyli czesci otoczonej murami); zbudowana w 1384 roku, ma 36 metrow wysokosci, a w jej wnetrzu wisi olbrzymi, 5-tonowy dzwon. Wieza pierwotnie stala naprzeciw Wiezy Bebna (tam znajdowal sie srodek miasta przed nastaniem dynastii Ming 明朝 - czyli przed 1368), ale w 1582 przeniesiono ja na obecne miejsce. Wewnatrz Wiezy wisi wazacy 5 ton dzwon - odlano go w koncu XV wieku; wczesniejszy dzwon byl wiekszy - wazyl tone wiecej, a wykonano go na poczatku 8 wieku. Ponoc po przeniesieniu Wiezy Dzwona na nowe miejsce stary dzwon stracil glos, i konieczne bylo powieszenie nowego dzwonu.



Tygrysie Poduszki - motywem tygrysa ozdabia sie w Chinach czesci ubrania czy tez sprzety uzywane przez male dzieci. Celem jest odstraszenie zlych mocy. Podchodzilem do tego z dystansem i usmiechem poblazania, widzac chinskie malenstwa w Tygrysich Czapeczkach 虎帽 czy Tygrysich Butkach 虎鞋, ale podczas tego pobytu w domu syna mistrza zauwazylem malenki oltarzyk. Zaciekawiony zaczalem go badac - Fangfang powiedzial mi, ze sam oltarzyk byl w rodzinie od wielu pokolen - i zauwazylem dziwnego gnata lezacego przed nim. Jak sie okazalo byla to kosc tygrysa, ktora mistrz przywiozl z Singapuru (w ChRL zabijanie tygrysow jest surowo karane, choc kiedys byl to powszechny proceder ze wgledu na specyficzne wlasciwosci ich kosci - pisalem juz o tym wczesniej). Fangfang wytlumaczyl, ze ponoc jesli dac powachac psu lub wilkowi proszek z kosci tygrysa, to wezma ona ogony pod siebie i uciekna ze strachu - taka jest sila samych kosci. Stad tez kosc na oltarzyku miala na celu wlasnie odstraszanie zlych mocy od domostwa. Z drugiej strony blisko oltarzyka lezal sobie pies wlasciciela i jakos nie okazywal strachu, no ale moze dlatego, ze byl swoj, a nie opanowany przez zle moce...



Szaszlyki Baranie 羊肉串 - handel nimi zdominowany jest przez Ujgurow, nawet w muzulmanskiej dzielnicy w Xi'an, zamieszkalej glownie przez narodowosc Hui 回族, mozna spotkac sprzedajacych szaszlyki Ujgurow. To kolorowy narod, ich glosne nawolywania, rubaszne zarty i smiech sa milym akcentem wsrod raczej malo ekspresyjnych czy emocjonalnych Chinczykow.





Trzcina cukrowa 甘蔗 jest naturalnym i zdrowym przysmakiem. Mozna ja kupic na wiekszosci rynkow warzywno-owocowych w Chinach, czesto rowniez na ulicy. Serwowana jest albo w postaci 40-50cm kawalkow, obranych z twardej, fioletowego koloru kory - wowczas odgryza sie kawalki, gryzie w ustach wysysajac sok, a nastepnie wypluwa sucha reszte. Inny sposob - dla leniwych i tych z gorszym uzebieniem - to picie wycisnietego soku (jak na zdjeciu) z sokowirowki. NB moj dentysta twierdzi, ze Chinczycy maja dlatego niezle zeby, bo jedza duzo surowych lub pol-surowych, twardych warzyw, gryza tez na umor pestki (niekiedy mozna zauwayc takich z wytartymi cesciowo przednimi siekaczami, wlasnie od pestek). Dentysta twierdzil, ze najgorsze zeby - jakie napotkal w swej praktyce - maja Japonczycy (tylko dlaczego) i Niemcy (wiadomo, sauerkraut...)



Oczywiscie wieczorem nie moze zabraknac ulubionego Paomo - jednej z dwoch slawnych - oprocz pierozkow Jiaozi - potraw Xi'anu:



Restauracje i garkuchnie maja mnostwo klientow, ogien buzuje w paleniskach. Warzywa w kuchin chinskiej smazone sa w tzw. Wokach (Guo 锅, krotko ale na glebokim oleju. Warzywa sa odkazone, czesciowo przysmazone, czesciowo ugotowane, ale jednoczesnie zachowuja swoja wartosc odzywcza i witaminowa. Chinczycy nie jadaja praktycznie surowek, uwazaja, ze jedzenie surowych warzyw jest niehigieniczne. Podczas gotowania olej czesto zajmuje sie ogniem, co daje dodatkowe efekty swietlne. Niestety w zwiazku z tym sposobem gotowania kuchni w chinskich mieszkaniach czesto daleko do idealu czystosci - nie tylko kuchenka, ale i sciany sa cale pokryte cienkim filmem z oleju, do ktorego przykleja sie brud. Stad tez gdy chce sie wynajac mieszkanie nalezy zwracac szczegolna uwage wlasnie na kuchnie - one sa najczeciej - obok lazienek - najslabszym ogniwem calosci.



O chinskich makaronach moznaby napisac cala ksiazke. Sa ich dziesiatki rodzajow - napopularniejszy jest makaron ciagniony (chyba tak nalezaloby go nazwac) Lanzhou Lanzhou La Mian 拉面兰州 - ciasto jest tak urobione 活面 (wymaga to wysilku i czasu), ze jest bardzo ciagliwe i nie rwie sie przy rozciaganiu; ciagnie sie je wiec najpierw na wyciagniecie ramion na boki, potem sklada w pol, znow rozciaga, i tak kilkanascie razy, az makaron staje sie odpowiednio cienki. Inny rodzaj makaronu to ciety nozem Dao Xiao Mian 刀削面. Duzy kawalek urobionego ciasta kucharz trzyma w jednej rece, a druga ostrym tasakiem (Chinczycy preferuja tasak i wykorzystuja go do ciecie tak jak my noz) scina nad kadzia z gotujaca sie woda 10cm paski makaronu, ktore po scieciu wpadaja do wrzatku. Co wieksi "artysci" klada sobie ciasto na glowie, po czym scinaja z niego makaron obiema rekami, w ktorych trzymaja tasaki.
Inne ciekawe rodzaje makaronu, to Kocie Uszy 猫耳朵 i "Wypryski" 搓疙瘩. Robi sie je biorac niewielka grudka ciasta i kciukiem "wcierajac" ja w druga dlon. Makaron zawija sie na ksztal kocich uszu lub plaskich spiralek. NB Chinczycy twierdza, ze oni byli pierwsi z makaronami, a Wlosi nauczyli sie sztuki robienia ich on Marco Polo...



Najprostszy i najmniej pracochlonny sposob robienia makaronu, to wyciskanie go (zdjecie chalupniczej "wyciskarki" bylo w poprzednim wpisie) 压面, tak tez robi sie makaron na skale przemyslowa.

Jesli chodzi o samo gotowanie, to makaron mozna zagotowac i podac go w zupie z dodatkiem warzyw czy miesa - nazywa sie go wowczas makaronem w zupie 汤面. Mozna go rowniez podsmazyc 炒面. Mozna go ewentualnie po ugotowaniu odcedzic, nalozyc do miseczki, po czym dodac odrebnie przygotowana "omaste" 卤面, np. z jajek i pomidorow. Do kazdego z tych sposobow mozna dodac ostrej pasty, octu winnego lub sosu sojowego. Dwie prowincje slynace ze swych makaronow to Shaanxi 陕西 i Shanxi 山西. Ta druga znana jest z produkcji octu winnego 陈醋, ktory dodaje sie do wielu potraw, takze oczywiscie makaronu. Ponoc dlatego, ze woda w Shanxi ma odczyn zasadowy, i dla zdrowia konieczne jest spozywanie duzych ilosci octu.



Makaron je sie paleczkami, co wymaga pewnych umiejetnosci, no bo jak nabrac dlugie nitki makaronu dwoma kijkami. Zeby moc najesc sie w ten sposob makaronem konieczne jest dobry "ciag" - bo makaron taki doslownie sie zasysa. Stad tez chinska knajpa z makaronami wypelniona jest dzwiekami takiego doslownego "wciagania" i siorbania. Niewprawnym osobom koncowki makaronu beda "tanczyly" i uswinia ubranie dokumentnie, wiec lepiej zrezygnowac z makaronu gdy jest sie oficjalniej ubranym.

Prowincja Shaanxi (ktorej stolica jest wlasnie Xi'an) slynie z pieknych wycinanek. Kobiety na wsi, gdy nadchodzi zima i nie ma prac polowych, siedza w domach (typowym domem sa rodzaje ziemianek 窑洞 wyrytych w zoltym lessie) na ogrzewanych lozkach Kang 炕 (jest to w zasadzie rodzaj pieca, tak jak u nas w starych kamienicach piece kaflowe, ale jest on plaski i sluzy jako lozko) i nozyczkami wycinaja misterne wycinanki. Te wycinanki zadziwiaja precyzja i kunsztem artystycznym; najczesciej z czerwonego koloru, naklejane byly na drzwi domostw dla ozdoby i odstraszenia zlych duchow. Do dzis ciesza sie one duza popularnoscia i orginalna pamiatke z wyjazdu do Shaanxi.



Wieza Bebna 鼓楼 stoi przy wejsciu do dzielnicy muzulmanskiej. Zbudowana w 1380 roku, pierwotnie znajdowala sie w niej olbrzymi beben, ktorego dzwiek glosil zmiany wart (Chinczycy dzielili dobe na 12 wart - dwu-godzinnych okresow). Beben nie zachowal sie do naszych czasow, ale wieza pozostala.
Poniewaz dzwiek bebna nie jest zbyt donosny, od 5 w n.e. zaczeto wykorzystywac dzwony (podobno dzwiek dwonu w Pekinie niosl sie na odleglosc 25km!), ktore podawaly czas w ciagu dnia, natomiast bebny - noca.

Brak komentarzy: